Przejdź do treści

Dowiedz się więcej

zMOKła kura: Dzień Dziecka

Kiedyśmy przekraczali most na Łynie i dyskutowali naturę wszechrzeczy, doszliśmy z Synem do wniosku, że pomarańcza z imbirem to jednak lodowy poemat. Kto twierdzi inaczej – jest bambik. Ale czułem, że klejąco ubabrane podbródki, nowa manga czy szalik AZS to może być jednak za mało przy Dniu Dziecka. Dziadzio Fromm dobijał się retorycznie, szeleszcząc głosem z reklamy Werters Orydżynal: „Jeśli jestem tym, co posiadam i to stracę, czym wówczas będę?”. No tak. „Kiedyś tam będziesz miał dorosłą duszę…” – zanuciłem w odpowiedzi Synkowi i sobie, ponieważ obok kilograma zabawek rzeczywiście chciałem dać mu coś, co zostanie z nim, mam nadzieję, dłużej. Chciałem dać mu choć odrobinę wrażliwości. I dlatego – za jego zgodą – wybraliśmy się na Olsztyński Marsz Równości.

Jak to, z dzieckiem do Sodomy?! Och, znam oczywiście obrzydliwą narrację o złych pedałach i dewiantach z czarnymi podniebieniami, którzy idą zjeść serca, dusze i ciała naszych dzieci. To bajka o wielkim złym wilku, którą z lubością straszą nas wszystkie warotoidy tego świata i pokaźna część duchownych. Ale nie lękajcie się! Opowieść ta może wydaje się komuś ciekawa, niemniej posiada pewną szczególną cechę: jest nieprawdziwa. Wie o tym każdy, kto zna choć jedną osobę nieheteronormatywną, kto choć raz był na Marszu. Lesbijki, geje, biseksualiści, osoby trans (a nie jakiś amorficzny, zdehumanizowany i do cna polityczny akronim) to są ludzie, a nie wirusy czy zwierzęta – jak okłamują Was niektórzy politycy i duchowni.

Bajęda o „ideologii LGBT” to nic innego, jak tylko modelowy przykład zarządzania strachem. Jest to doskonale znana socjologom strategia, której celem pozostaje to samo, co zawsze: kontrolowanie i manipulowanie społeczeństwem. Z grubsza polega ona na tym, że najpierw wytwarza się w ludziach poczucie lęku przed (zazwyczaj) wyimaginowanym zagrożeniem, następnie krzepnie się w „oblężonej twierdzy”, podsycając ów lęk oraz podtrzymując (czy wręcz: nasilając) opowieść o nadciągającym zagrożeniu, by finalnie – no coś podobnego! – zaprezentować siebie/swoje ugrupowanie jako wybawców. Prosto i syntetycznie ujął to Zygmunt Bauman: „Trzeba ludzi najpierw zastraszyć w taki sposób, aby państwo jawiło się niczym Bóg. Władza oficjalna wzbudza strach i zaraz spieszy z obietnicą wybawienia od grożącego niebezpieczeństwa”.*

Ta wyjątkowo odrażająca inżynieria społeczna nie jest wynalazkiem naszych czasów. Efektem kościelnych figli w ramach polowania na czarownice mogło być – wg różnych szacunków – nawet ok. 35 tys. stosów, na których w całej Europie skwierczeli podejrzani o konszachty z diabłem. Z czasów bardziej współczesnych można wspomnieć o antykomunistycznej panice moralnej czasów senatora McCarthy’ego; paranoi, która w latach 50-tych XX w. złamała dziesiątki i setki karier i życiorysów. W PRL uwagę od realnych problemów odwracano rzekomym imperialistycznym spiskiem. O antysemickiej propagandzie w III Rzeszy (i w pomarcowej Polsce, toutes proportions gardées) przypominać chyba wręcz nie wypada. Dziś miejsce Żyda w dyskursie strachu zajął m.in. Uchodźca/Islamista, Postkomunista/Lewak, Członek Układu i oczywiście – Wyznawca Ideologii LGBT.

To truizm, że być może żadna idea nie jednoczy tak mocno, jak koncept Wroga. Dr Jacek Wojsław z Uniwersytetu Gdańskiego przytomnie podkreślał w swym tekście „Figura wroga w ideologii i propagandzie XX-wiecznych totalitaryzmów – przyczynek do dyskusji”: „»produkowanie« obrazów wroga należy zaliczyć do jednego z podstawowych zadań propagandy w systemach niedemokratycznych XX wieku”.** Bogusław Gogol z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni celnie uzupełniał w „Obrazach wroga. Propaganda a ludobójstwo w XX wieku na wybranych przykładach. Garść refleksji”: „(…) w każdym z przedstawionych przypadków ludobójstwa, inicjatorzy, sprawcy, świadkowie, byli wcześniej lub w jego trakcie, poprzez przekaz propagandowy, »mowę nienawiści«, ideologiczną utopię, odpowiednio formowani w swoich poglądach, potrzebie eliminacji drugiego człowieka. Ofiary pozbawiano cech ludzkich tworząc obraz wroga absolutnego, którego należało bez skrupułów unicestwić. Pomimo kontekstu historycznego artykułu, jest to ciągle aktualna przestroga dla współczesnych”.***

Kiedy powtarzamy krzywdzące stereotypy na temat lesbijek, gejów, biseksualistów czy osób trans, kiedy – świadomie lub nie – obrażamy ich, wyszydzamy, upokarzamy, odczłowieczamy, pamiętajmy, że nie opieramy się na żadnych faktach. Opieramy się wyłącznie na cynicznych kłamstwach i manipulacjach drani, którzy po prostu liczą na polityczny efekt. Kieruję te pełne przekonania słowa do wszystkich zastraszonych tymi łgarstwami: nie ma żadnego zamachu na rodzinę. Nie ma żadnego końca cywilizacji. Nikt nie wyciąga rąk po Wasze dzieci.

No dobrze, ale co w takim razie robić z udokumentowanymi przypadkami przestępstw – zwłaszcza na tle seksualnym – popełnianych przez osoby z tego środowiska? Ależ jak to co – zdumiewam się pytaniem. Oczywiście to samo, co z każdym innym przypadkiem tego rodzaju: ścigać z całą mocą i karać z całą surowością, na jaką pozwalają przepisy prawa. Bez względu na orientację seksualną osoby podejrzanej i jej afiliacje. I śmiem twierdzić, że to samo powiedziałaby każda lesbijka, gej, biseksualista czy osoba trans. Nie tak dawno jeden chciwy władzy i posłuchu obywatel w towarzystwie kilku smutnych chłopców rozwijał przede mną baner, przypominający postacie aktywistów LGBT skazanych za pedofilię. Znajduję tego rodzaju manipulacje zdumiewającymi; cóż właściwie miałem zrobić z tymi treściami? Sprawdzić, czy na rewersie banera kryją się symetryczne fotografie heteroseksualnych księży katolickich, którzy bezkarnie przez lata molestowali seksualnie dzieci? Pytania jak daleko można pójść z uogólnieniami i forsowaniem odpowiedzialności zbiorowej pozostają oczywiście bez odpowiedzi. Krzywdzenie dziecka pozostaje krzywdzeniem dziecka – bez względu na to, kto dopuszcza się tego czynu. Z szacunku dla inteligencji czytelników zMOKłej kury nawet nie zamierzam analizować obrzydliwych sugestii, stawiających znak równości między homoseksualizmem a pedofilią.

Do brzegu. Co zobaczyliśmy zatem, mój Syn i ja, kiedy wybraliśmy się na IV Olsztyński Marsz Równości i ruszyliśmy w barwnej paradzie ulicami miasta? Otóż zobaczyliśmy, jak różni od siebie ludzie odnajdują wspólny język i jak troszczą się o siebie. Zobaczyliśmy osoby, które nie wstydzą się tego, że mają uczucia, i że chcą żyć w zgodzie ze sobą. Zobaczyliśmy – Wspólnotę. Mój Syn – wiem, bo mówił mi potem – dostrzegł (bez wartościowania!) podczas tego wydarzenia, że świat po prostu JEST różnorodny. Odbył przepiękną i żywą lekcję, że do tego świata można podchodzić ze zrozumieniem, z tolerancją, z szacunkiem i empatią. Bez strachu przed Obcym, bez warczenia na odmienność. Że należy mieć odwagę mówić o swoich potrzebach, a jeśli potrzeba – również walczyć o nie. Czym, jeśli nie tym właśnie, jest kultura? Wierzę, że m.in. dzięki udziałowi w takich inicjatywach Syn mój ma szansę wyrosnąć na człowieka o otwartej głowie i sercu. Który dzięki życiu w zgodzie ze sobą nie będzie musiał oskarżać całego świata o własne niepowodzenia czy frustracje. Że wyrośnie na człowieka, niemodne słowo, dobrego.

Warto przypomnieć, że Międzynarodowy Dzień Dziecka został ustanowiony w celu upowszechniania praw dziecka, zapisanych w Karcie Narodów Zjednoczonych. Prawa do informacji, prawa do rozwoju, prawa do własnego zdania, prawa do uczestniczenia w życiu społeczności i wielu innych. Nie mogliśmy trafić na lepszy prezent z okazji Dnia Dziecka niż Olsztyński Marsz Równości.

Dygresyjnie – ciekawostka. Jako że IV Marsz odbywał się w dzień afrykańsko upalny, a jego trasa przebiegała tradycyjnie środkiem ulic, po jakimś czasie pogoda dała się nam we znaki, i to mimo czapeczek, bidonów i innych artefaktów. Gdy Syn zaczął odczuwać zmęczenie trasą i upałem, oczywiście od razu odłączyliśmy się i schroniliśmy w cieniu. Po nieledwie chwili podeszła do nas obca nam kobieta, pytając, czy potrzebujemy może wody. Wkrótce po niej podszedł obcy mężczyzna, pytając, czy trzeba nam wsparcia. Policjant w cywilu zaproponował, że jeśli potrzebujemy, możemy odpocząć w klimatyzowanym wnętrzu radiowozu. Nie dlatego, że mdleliśmy i potrzebowaliśmy pomocy. Dlatego, że w ludzkim odruchu serca po prostu chcieli się upewnić, że wszystko jest w porządku. Najpiękniej tym osobom dziękuję za ich czułą empatię i uważność na drugiego człowieka. Przytaczam tę historię, by pokazać, jacy to ludzie przychodzą na Marsze Równości.

A osławione „dewiacje” czy inna golizna na Marszach Równości? Cóż, zdecydowanie mniej martwi mnie, że Syn mój mógłby niechcący ujrzeć gdzieś kawałek czyjegoś półdupka lub przysłowiowego „gołego cycka”, niżby miał chłonąć bezrefleksyjnie nienawiść i przemoc (tak, tak, słowa to też przemoc!), serwowaną „jak leci” w homofobicznym dyskursie niektórych polityków i niektórych duchownych.

Zabierajcie swoje dzieci na Marsze Równości. Uczcie ich otwartości i tolerancji. Nikt nie zrobi Wam tam krzywdy, a sami możecie wiele skorzystać i lepiej zrozumieć świat. Jeśli zaś macie wątpliwości, przypomnijcie sobie, jak parę lat temu dzieci w Płocku krzyczały do uczestników Marszu: „Jebać was, pedały!”. Tak, tak, bez żadnego wypikania i wykropkowania, dokładnie tak. Przeczytajcie to jeszcze raz, żeby wybrzmiało – i zastanówcie się sami, czego wolicie uczyć swoje dzieci.

A pomarańcza z imbirem – to po prostu najprawdziwszy poemat!

Zawsze Wasza,
zMOKła kura

* https://krytykapolityczna.pl/swiat/bauman-handlarze-strachu/
** http://www.ejournals.eu/pliki/art/10214/
*** https://bibliotekanauki.pl/articles/418695


zMOKłą kurę powołał do życia Mateusz Świątecki – kopyrajter od wielu boleści, autorek i soszal media parias. Z zamiłowania bumer i Dziad Borowy. W wolnym czasie nie zgadza się.
Grzęda zMOKłej kury: https://mok.olsztyn.pl/projekty/zmokla-kura/

Newsletter

Zapisz się do Newslettera, aby być na bieżąco z informacjami o wydarzeniach i projektach realizowanych przez Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie.

Co słychać?

Przeczytaj

FEST MUZA

To już w tę niedzielę! Black Radio, KAST., Kuba Folwarczny, Madame Affair, Sad Smiles i Violet Ambulance powalczą o zwycięstwo w Ogólnopolskim Konkursie Młodych Zespołów FEST MUZA 2024!

czytaj więcej

LETNIA ODYSEJA

Dziesiątki wydarzeń artystycznych, organizowanych rokrocznie w sezonie wakacyjnym przez MOK, stały się prawdziwą wizytówką miasta.

czytaj więcej

Wspierają nas